Moją ulubiona kreacją jest postać w filmie "Dom dusz" - nie wiadomo czy do zrozumieć,
znienawidzić, podziwiać, współczuć.... pozostaje w pamięci.
Tak, złożona postać, bo to jest facet, który przywykł, że zawsze ma rację i panuje nad swoim życiem. A nagle okazuje się, że cały jego system wartości diabli biorą. I w ciągu tygodnia trzeba albo zdechnąć z dumą, albo pokazać, że jest się skłonnym do wyciągnięcia ręki tam, gdzie kiedyś nawet by się nie śniło.
Bywa wnerwiający, ale widać też, że myśli i przetrawia w sobie więcej, niż pokazuje.