Film zrobiony w starym stylu. Obraz utrzymany na dialogach i pięknych leniwych ujęciach. Dobra muzyka. Klasyczna, przyjemna, historia bez przekombinowania. Można doczepić się że Amerykanin zasila szeregi japońskiej mafii, ale pamiętajmy że to film.
Szukałem tego komentarza, idealnie oddaje moje wyobrażenie o tej produkcji. Jest o niebo lepszy od "Bez Słów" chyba w każdej kwesti. Nie wiem jak ludzie mogą tego nie dostrzegać. Osobiście Jared Letho nie za dobrze pasował mi do tej roli, ale mimo to zagrał bardzo osobliwie.
Moim zdaniem podołał, może nie jest to rola życia, ale nie przeszkadza. Co do "Bez Słów" historia też byłaby przyjemna gdyby nie zagmatwana końcówka. Taki noir przyszłości. Deszcz, kobieta, milczący osobnik wyróżniający się życiową ułomnością, śledztwo i szczypta Jazzu. Scenariusz sam się pisze :)