Film na kilka zasadniczych plusów: niezłą obsadę, choć z grą aktorską już trochę gorzej, dobrą muzykę i efekty specjalne na wysokim poziomie. I tu się kończy cały optymizm, bo historia jest wtórna i mało ciekawa. Sztuczna inteligencja, którą tutaj jest super-myśliwiec, buntuje się przeciwko ludzkości. I nie byłoby tu aż takiej tragedii, gdyby nie epilog, w którym nawrócony ze złej drogi Edi "poświęca się" dla towarzyszów. Aż dziw, że na końcu nie wyprawili mu pogrzebu :/... W dodatku pierwszym, co od razu zakuło mnie w oczy, to poprawność polityczna reżysera: w końcu super-trójka pilotów to biały facet, czarnoskóry facet i kobieta. Makabra.
"poprawność polityczna reżysera: w końcu super-trójka pilotów to biały facet, czarnoskóry facet i kobieta" i co to ma do "poprawności politycznej"? Człowieku sam jesteś "makabra".
W amerykańskim filmie szef jest zawsze murzynem.
A ten film jest po prostu nudny. Efekty specjalne, git, hollywoodzkie, ale nic poza tym.