Żenujące. Film obejrzałem z kilku powodów... Najważniejszy to taki, iż na Socjologi Pracy moja wykładowczyni przywołała przykład eksperymentu i po prostu mnie zaciekawił. Niemniej...
Żadne z nas nie powinno się dziwić temu co przedstawia film. Owy strażnik jest nikim innym jak "biedakiem" czy też średniej klasy człowiekiem, któremu nagle dano furę pieniędzy. Co w takim przypadku się dzieje? Owy eks niezbyt zamożny człowiek zaczyna traktować tą właśnie kategorię z góry. "Zapomniał wół, kiedy cielęciem był". Jest tu pokazana normalna przemiana ludzi, jedno co mnie dziwi - tempo!!! To jest dla mnie masakryczne. Strażnik jest dla mnie padalcem i osobiście po takim eksperymencie, gdybym faceta spotkał w studiu lub na ulicy - pięść zaciśnięta i strzał prosto w ryło. Nie ma już pałki, nikt go nie chroni... Drugi ciekawy dla mnie przypadek to sam doktor Philip Zimbardo. Jak zauważyła słusznie moja Pani Doktor, fakt, że tej klasy specjalista tak się wkręcił w swój własny "szajs" do tego stopnia, że chciał aresztować (słowo nie jest przypadkowe, to nie miało być zatrzymanie! To miało być aresztowanie! Aresztowanie kogoś, kto nic prawnie nie przeskrobał!) rzekomego bandytę, który chciał niby "odbić" swoich kolegów...
Zajeżdża okrutnie to okrutnie minionymi epokami, z którymi Polacy musieli walczyć. Strach pomyśleć co siedzi w każdym z nas. I jeszcze jedno - nigdy nie mów nigdy! Żadne z nas nie będzie na ich miejscach i żadne z nas nie wie jakby się na ich miejscu zachowało...