Do samego filmu za moment przejdę, ale sam fakt, że byłem na tej animacji w kinie (w Polsce, w kinie na ANIME) już jest warto podkreślenia. Co do filmu... Bez wątpienia jest to dzieło bardzo ładne, żeby nie powiedzieć piękne. Mamy tu odczynienia z "dwoma światami" i każdy z nich jest przedstawiany w nieco innym stylu. Klasyczne, nowoczesne anime oraz anime wspomagane efektami 3D oraz nieco bardziej niecodzienną warstwą artystyczną. Sama historia lekko mnie przytłoczyła, bo bez wątpienia jest to dramat, ale odnoszę wrażenie, że coś nie zagrało w samym montażu bądź strukturze przedstawiania nam tej historii. Czasem odnosiłem wrażenie, że to wszystko jest trochę zbyt pocięte i pędzi na złamanie karku, wręcz zahaczając o perfidne skróty fabularne. Muzyka, udźwiękowienie cudowne, sam zamysł świata U świetny, postacie da się lubić, mają bez wątpienia charakter, swoje problemy i życie. Na pewno jest to bardzo dobra animacja, choć moim zdaniem mogła by być znacznie lepsza.
Jakby Cię to interesowało to już dostępne w sieci, nawet z polskim lektorem. Sam się przymierzam do obejrzenia tego anime.
A oglądał Pan kiedyś filmy "Player One" albo "Free Guy". W porównaniu z nimi "Belle" traktuje tematykę wirtualnej rzeczywistości powierzchownie i bez stylu.
Bo tutaj wirtualna rzeczywistość jest tylko tłem dla fabuły. Cała opowieść skupia się na Shuzu i jej realnych problemach. Player One i Free Guy są filmami stricte o VR i cała fabuła rozgrywa się właśnie w tych światach. A to anime nigdy nie miało być kopia w/w filmów. To jest raczej dramat lekko komediowy z VR w tle. Jedyne jej zadanie to narysować fabułę.
Nawet jeśli, to i tak lepszy jest "Searching", bo film ten, opowiadający o mężczyźnie, który poszukuje w świecie mediów społecznościowych swojej zaginionej córki, potrafił zbudować ciekawą historię i postacie bez nachalnego eksponowania świata VR, który stanowił jedynie tło wydarzeń. Dosłownie, bo akcja całego filmu rozgrywała się z perspektywy ekranów komputera czy innych urządzeń.
Na pewno mniej efekciarsko, ale czy bardziej powierzchownie? Tu bym się nie zgodził. Dotyka zupełnie innych problemów związanych z wirtualnym światem i robi to bardzo dobrze.
Radzę obejrzeć "Searching". Ten film z 2018 roku również porusza tematykę ukrywania rodzinnych traum w szumie mediów społecznościowych. Bez zapożyczeń z innych filmów czy nachalnego ukazywania wirtualnego świata, ze złożonymi postaciami oraz fascynującą perspektywą, ukazującą akcję całego filmu z perspektywy ekranów urządzeń elektronicznych.
Widziałem i oceniłem też na dziewięć. Tylko że to zupełnie inna koncepcja, inne podejście, a tematyka też nie do końca taka sama. I dałem mu dziewięć za zupełnie inne walory niż temu. I za co innego dziewięć Player One i osiem Free Guy.
Tylko sobie nie pomyśl, że daję tylko wysokie oceny, bo moja średnia to tylko 6,1.
Nie wiem skąd tak przytłaczająco pozytywne recenzje krytyków, bo film jest głupiutki. Jak słusznie zauważyłeś, roi się w nim od skrótów fabularnych i już one niestety nie pozwalają "Belle" wznieść się ponad przeciętność. Fabułka jest na domiar złego cienka jak bibułka. Niektórym chyba wydaje się, że pokazanie jakichkolwiek problemów rodzinnych wystarczy, żeby historia była głęboka. No nie.
Wizualnie zjawiskowa opowieść o radzeniu sobie ze stratą i bólem. Także doskonały portret dzisiejszego społeczeństwa żyjącego ze smartfonem w dłoniach. Twórca filmu podchodzi do swoich bohaterów z czułością ale także humorem. Jednak największą atrakcją filmu są piosenki śpiewane w polskiej wersji przez Darię Zawiałow.
To jedyny film, na którym płakałem dwa razy.
Czyli udało mu się pod tym względem przebić "Króla Lwa".
Tak wzruszającej i poruszającej animacji jeszcze nie widziałem.
Choć "Grobowiec Świetlików" jest bardziej dołujący i, można powiedzieć, poważny, to jednak oddziałuje na innej płaszczyźnie.
Owszem, fabuła mogłaby być bardziej dopracowana, a pewne elementy oraz postacie - bardziej rozwinięte i mniej płaskie. Jednak podczas seansu nie zauważałem tych wad, bo byłem zbyt zachwycony warstwą artystyczną i emocjonalną.
To film, który w całości polega na emocjach. I takie filmy mnie fascynują.
Jasne, logicznie patrząc nie ma sensu to, że bohaterka tak łatwo trafiła do "Bestii", tak jak nie ma sensu czerpanie motywów żywcem z klasycznej baśni, w dodatku adaptowanej swego czasu przez Disneya - jednak emocje widzów chcą zobaczyć co innego niż rozsądek.