Nie wiem, może byłem wtedy "mały" ale poprzednie części zrobiły na mnie wrażenie...rozmachem (?) Intensywnością, gęstością...Wiele lokalizacji, wiele scen, wiele "etapów" rozwijania się fabuły...
A tutaj jakoś takie...mmm ... yyyy.... pustynia, kilka drętwych gadek, finałowy wielki robot i ... koniec :?
Nawet pojedynki/walki, w tamtych częściach widowiskowe, ciekawe "choreograficznie", a tutaj...po prostu strzelają, chowają się za przedmioty i znowu strzał...do takich rzeczy wystarczą zwykli komandosi z afganistanu, nie film sci-fic i extra cyborg :/
Próba budowania aury tajemniczości, tak że nastawiam się na coś niesamowitego, wymyślnego...a tu po prostu kolejny robot, tyle że większy, taki "pająk" jak z "Wild, wild west" ;)
I najbardziej irytująca mnie rzecz, animacja twarzy — głównej bohaterki. Może to kwestia tego, że tamte części nie były "fotorealistyczne" i mogli sobie pozwolić na WYRAZISTĄ i dynamiczną mimikę twarzy. Może nawet przesadzoną ale wyrazistą, zmienną itd.
Tutaj patrzyłem i czułem jakbym oglądał zamiast twarzy...kawałek dykty z namalowanym jednym dominującym (na dodatek "kwaśnym", ona tam cały czas chodziła jakby skwaszona :/ ) wyrazem twarzy.
Pamiętam to samo rozczarowanie miałem dawno temu przy "Final Fantasy: Spirit within", wszyscy się podniecali 'fotorealistycznymi' twarzami ale, dla mnie, sama mimika twarzy była, no po prostu "drętwa", takie drętwe, sztuczne kołki.
A może to jeszcze wina tego, że gdy przy takiej 'bajkowej' kresce jakoś nie zauważam drętwości min, ale gdy widzę twarz jak prawdziwą, jakbym oglądał człowieka, a nie grafikę - to od razu zauważam, że twarz niby prawdziwa, ale mimika jednak daleko do prawdziwego człowieka.
A co ciekawe, ta mała od misji MA WYRAZISTĄ mimikę twarzy. Pokazuje różnorodne miny, emocje. Szczególnie ten kontrast między tą małą, a główną bohaterką widać przy ich rozmowie w nocy, przy ognisku :/
Jak dla mnie, jeśli wziąć te 3 filmy pełnometrażowe — to ten ostatni jest .. na ostatnim miejscu.
Zgodze się w sporej części. Brak magii poprzednich Appleseedów. Grafika jest niby piękna co widac zwłaszcza przy cyborgach i maszynach ale mimika twarzy Dunan fakt mnie nieco irytowała. Zwłaszcza na początku bo potem było już o niebo lepiej. No i prawda. Mimika twarzy Iris była dużo barzdiej rozwinięta. Może to jednak celowy zabieg? Dunan zawsze była dość twarda w trakcie wykonywania misjii co widac także w poprzednich częściach. No i najciekawsza rzecz. Czy to u diaska był prequel bo tak to odebrałam?
Chyba tak, też się nad tym zastanawiam...jednak kilka rzeczy się nie zgadza. Jestem świeżo po obejrzeniu całej trylogii i gdyby nie wzmianki o szukaniu Olimpu oraz scena po napisach z Hitomi, to raczej nie stawiałabym na to, że jest to prequel ;)