Wojsko posyła do boju głównie masy piechoty co jest trochę dziwne w przyszłości z tak rozwiniętą techniką.Powinni mieć wsparcie jakiś pojazdów , robotów czy lotnictwa albo chociaż jakiś mobilnych działek bo często widać jak kilku żołnierzy strzela do jednego robala i przez dłuższy czas nie mogą go zabić.
Zgadzam się. Poza tym co tej "siły ognia", to zastanawiam się dlaczego wybrane postacie z filmu umieją zastrzelić robala krótką serią, inni zaś wyładowują na nie całe magazynki...
Bo robali też jest kilka odmian. Ta najczęściej spotykana masówka to typowe mięcho armatnie, słabo opancerzone, łatwo je poszatkować. Pacjent, który o mało nie zaciukał Rico, przebijając mu nogę to był gwardzista grubo opancerzony. Też mnie to raziło dopóki nie zagrałem w takie FPP z 2004r. pt. "Starship Troopers". Gierka wymiatała swego czasu, a przy okazji cięła się na 99% PCtów. I tam właśnie mamy nawet encyklopedię opisującą poszczególnie typy robali, ich słabe i mocne strony, poziom pancerza, podatności i odporności, itd.
Film powstał na podstawie książki Roberta A. Heinleina, tylko w niej jest wiele rzeczy wyjaśnionych przez co film wydaje się momentami bezsensowny.
Ja takze sie zgadzam. podroze w kosmos itp. tak wysoce rozwinieta technologia. Oczekiwalbym czegos w stylu mechow z avatara. no ale wiecie. z filmowa logika sie nie dyskutuje : P
Dziwisz się siłą ognia żołnierzy ale nie pomyślałeś, że to trochę dziwne jakim cudem żołnierze dali rade dolecieć na drugi koniec galaktyki w tak krótkim czasie, jak robaki miotają meteorytami które także w magiczny sposób zamiast miliardów lat dolatują do ziemi w miarę szybko. Ten film to klapa jeśli chodzi o realizm dlatego jest to tak dobry film z elementami sc-fi.
Jest to problem niemal wszystkich galaktycznych żołnierzy odległej przyszłości.
Akurat w tym filmie nie mają najgorzej. Jakieś kiepskie karabinki szturmowe, ciężkie, nieporęczne i o małej sile ognia, ale przynajmniej strzelają seriami, a pocisków nie da się odbić mieczem. Ci biedni gwardziści z Imperium w Star Wars to dopiero mają słabą broń :)
Generalnie, czego potrzebują superżołnierze przyszłości, by pokonać wstrętnych Obcych i podbić galaktykę?
"Kałasznikow" AKM z granatnikiem GP-25 jako broń podstawowa. Do tego wsparcie na poziomie drużyny/plutonu/kompanii
1. RPG 7.
2. Karabiny maszynowe, mogą być M 240.
3. Snajperskie karabiny przeciwsprzętowe.
4. Granatniki i moździerze
Będzie o broń o wiele skuteczniejsza od tych wszystkich laserów maserów blasterów i dział jonowo-neutrinowo-grawitacyjnych, których się tyle naoglądaliśmy w amerykańskich produkcjach :)
No, a jakby do tego dodać transportery opancerzone, czołgi, śmigłowce szturmowe i F-16 (przykładowo), to cały Wszechświat podbity :)
Heinlein był oficerem kawalerii Armii USA, i dlatego obraz wojny wyglądał jak wyglądał. A jakby przyjrzec się taktyce, to wypisz wymaluj starcia kawalerii z Indianami, łącznie z oblężeniem przez dzikich samotnego fortu. Przynajmniej taki obraz pokutował wtedy w masowej wyobraźni Amerykanów
Tia, i u Heinleina ta piechota to nie były takie masy chyba tylko bardziej oddziały specjalne w potężnych pancerzach wspomaganych... Tutaj tego nie pokazali
Mam z tym filmem problem. Podobał mi się, jeśli chodzi o pomysł i niektóre rozwiązania, ale nie mogę się pogodzić z bezdenną głupotą realizacji. Może niektórzy nie zauważyli np takiego absurdu, jak samohamujący meteor, który wyszedł z nadprzestrzeni a potem zniszczył Buenos Aires. Ale już beznadziejność od strony wojskowej atak na planetę robali wyłapali chyba wszyscy. Brak rozpoznania lotniczego, brak wsparcia pancernego, artylerii i sił pancernych, wreszcie brak automatów i dronów, wreszcie bezsens całej akcji w skali strategicznej - zastosowanie broni masowego razenia wystarczyło by w zupełności.
Bo w książce Kawaleria Kosmosu jeden żołnierz posiada taki pancerz bojowy który ma silę ognia Dywizji Pancernej. Od karabinu bo rakietki atomowe....
Polecam książkę a wtedy film stanie się bezdennie głupi...
Muszę tą książkę przeczytać. Faktycznie, najczęściej książka jest dużo lepsza niż film zrealizowany na jej podstawie
http://www.filmweb.pl/film/Starship+Troopers%3A+Inwazja-2012-638269 W chwili kiedy pisaliście te posty wyszedł już ten film. Tutaj dokładnie pokazali jak to powinno wyglądać. W filmie fabularnym nie starczyło im po prostu budżetu na pancerze bojowe, a w animacji już tak. Teraz wyszła druga część tej animacji http://www.filmweb.pl/film/Starship+Troopers%3A+Traitor+of+Mars-2017-787906 Co ciekawe wspominają tutaj wydarzenia, które miały miejsce wcześniej i są to wydarzenia, które były w filmie fabularnym. Widocznie to się pokrywa tylko tak jak mówię, w wersji fabularnej nie mieli robotów, a ta jest bardziej prawdziwa. A, no i główni bohaterowie są ci sami, Johnny Rico, Carmen Ibanez, Carl Jenkins. Tyle, że w animacjach są już wyżsi stopniem bo dzieje się to parę lat później. Wspominana jest też Dizzy Flores, dziewczyna Rico, która zginęła, a pokazane było jak zginęła w filmie fabularnym.
W książce, i w filmach robionych animacją komputerową, żołnierze mają pancerze bojowe, które przypominają roboty, przez co są wyposażeni w rakiety itd. Po prostu nie starczyło im w filmie kasy na efekty specjalne, żeby jeszcze poza robalami pokazać armię żołnierzy w pancerzach bojowych rodem z Gundama, czy innego filmu o Mechach.
Nie zrozumiałeś idei tego filmu. To jest państwo faszystowskie, które próbuje budować więź społeczną na idei poświęcenia. Ci żołnierze rozmyślnie byli posyłani na śmierć. Tu właśnie chodziło o ofiarę życia dla społeczeństwa. Nie chodziło o to, by z robalami wygrać jak najszybciej, ale by wokół tej walki wyrósł kult bohaterów, ofiarności itp.
Właśnie. Najpierw na szkoleniu jeden gość pokazuje, jak robala rozwalić i robi to sam dość szybko, a potem już na akcji kilku, albo cała gromada wali z karabinków do jednego - i kładą go dopiero po dłuższej chwili.
Nielogiczności tam więcej.
film dzieje sie na ziemi, kosmo to tylko żeby was zmylić , ten film to paradokument tego co zaszło w przeszłości wiecej ..
https://youtu.be/R_QGpeGOGcQ?t=1613 wchodzisz na własną odpowiedzialność, !
Ja się zastawiał nad tym , jeżeli te planety nie były do niczego potrzebne to wystarczy zrobić atak atomowy kilka naście bomb załatwia sprawę a później promieniowanie zabija żale życie na tych planetach , 0 strat w ludziach koszty najmniejszy , ale nie było by filmu
Żołnierze kosmosu to film akcji, jedynie lekko pokropiony sosem sci fi. Przede wszystkim nie jest on związany ani z książką, ani z twardymi zasadami fizyki. Jego głównym zadaniem jest przedstawienie z formie satyry systemów polityczno-społecznych kształtujących totalitarne reżimy. Choć oczywiście schemat ten został przełamany wylewającą się z ekranu wszechobecną propagandą iluzji dobrych chęci i poświęcenia w imię wyższych idei. Mówiąc prościej, to film Verhoevena i podobnie jak Robocop (1987) z przymrużeniem oka, przerysowywanymi, papierowymi postaciami, nieco kiczowatą estetyką oraz całkiem sporą ilością wyprutych flaków starał się oddać swoją wizję krytyki na pewne ludzkie zachowania i zjawiska.
"Robocop" to film brutalny i mroczny. Mimo, że zawiera pewien czarny humor nie powiedziałbym, że to kino z przymrużeniem oka.
Wojsko wysyła piechotę, ponieważ Państwo nie potrzebuje szybkiego zwycięstwa.
Aby utrzymać spójność mimo totalitarnych rządów potrzebuje ono wspólnego wroga oraz bohaterów, których piechota wygeneruje ilości hurtowe.
Zauważcie, że robaki są w defensywie. To ludzie je zaatakowali. Ten meteoryt, który uderzył ziemię musiał być sprawką rządu, ponieważ tego typu atak nie ma sensu.