Recenzja serialu

Detroit Metal City (2008)
Hiroshi Nagahama
Daisuke Kishio
Yûji Ueda

Tokyo Tower cała mokra

Groteskowy, sitcomowy dowcip podniesiony do czwartej gęstości. Całe mnóstwo perwersyjnego, czarnego, słodko-idiotycznego komizmu poprowadzonego z ogromną wprawą.
"Detroit Metal City" powstał na podstawie seinen mangi Kiminori Wakasugi zekranizowanej przez Studio 4°C. Króciutki, bardzo intensywny serial karmiący nas minimum informacji i budujący na ich podstawie maksimum humoru. Groteskowy, sitcomowy dowcip podniesiony do czwartej gęstości. Błyskotliwe nabijanie się z muzyki i otaczającej ją subkultury i stereotypów. Całe mnóstwo najbrudniejszego, czarnego, słodko-idiotycznego komizmu poprowadzonego z ogromną wprawą. Do czasu obejrzenia tego anime nie dowiecie się, jak bardzo go potrzebowaliście. Nawet jeśli z ciężkimi brzmieniami Wam nie po drodze, przełamcie się i zanurzcie się w tej zupie absurdu. Naprawdę warto.

Soichi Negishi to dobrze poukładany młody mężczyzna pasjonujący się grą na gitarze. Jest wzorowym synem swojej matki, ma wielkie serce i chętnie wyraża to poprzez swój muzyczny talent. Kocha pop i zamierza zostać jego gwiazdą. Jak się jednak okazuje, pop w jego wykonaniu nie jest tym, co napełni mu garnki. Wypełnia je po brzegi za to blackened death metal, w którym, nie bez odrazy do samego siebie, Negishi bardzo łatwo odnajduje się jako charyzmatyczny frontman hipnotyzujący publikę. Sceniczne alter ego będące kompletnym przeciwieństwem jego osoby zaczyna coraz bardziej go pochłaniać.

Ta animacja to krótka piłka. Nie męczy, broń Boże, jakimś moralizowaniem, nie opowiada rozwiniętej historii. Od razu przechodzi do sedna i to z całą swoją mocą. Liczą się tylko zagubienie protagonisty i ujeżdżanie stereotypów; wszyscy wiemy, że słuchacze metalu "zażywają narkotyki, jedzą koty i gwałcą dziewice". Aby było goręcej, skontrastujmy go więc z "pustym, bezpłciowym" popem i "prostackim, pseudooświeceniowym" rapem. Scenom towarzyszy ciekawa zabawa szerokością kadru. 

"Wyblakła" i odrobinę minimalistyczna kreska wydaje się niepozorna, ale nie da jej się odmówić estetyki i świetnego akcentowania wszelkiego komizmu, po który twórcy wyciągają zręczne rączki – w tym, uwaga, muzycznego. Ścieżka dźwiękowa, mocno przerysowana, jest bowiem satyrą na dzisiejsze prądy muzyczne. Jeśli więc kojarzycie ich krótką historię, będzie jeszcze zabawniej.

aSeiyū spisali się doskonale, dając nam dokładnie to, czego można się spodziewać po dobrej czarnej komedii. Polecam animację wszystkim, którzy nie mają alergii na wysokokaloryczne mięsko. Nie wińcie mnie przy tym, jeśli po ostatnim epizodzie przyłapiecie siebie na mruczeniu "Satsugai seyo", a w Waszym sąsiedztwie przestaną pokazywać się koty. "Niebezpieczna iluzja (2014)Niebezpieczna iluzja (2014)Niebezpieczna iluzja (2014)Detroit Metal City" dostaje ode mnie ociekającą gęstą krwią ósemkę prosto z piekła.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones